Kompozytorzy / Fryderyk Chopin / Katalog miejsc
Konserwatorium
Jesienią 1826 r. rozpoczął Fryderyk Chopin naukę w Szkole Głównej Muzyki, założonej niedawno przy Uniwersytecie Warszawskim. „Tym końcem chodzę do Elsnera na kontrapunkt ścisły 6 godzin na tydzień; słucham Brodzińskiego, Bentkowskiego i innych w jakimkolwiek związku będących obiektów z muzyką”.
Rektorem Szkoły Głównej Muzyki był w tamtym czasie Józef Elsner – a ze względu na pewne zatargi z Uniwersytetem o sale do nauki dla studentów z Uniwersytetem, uczniowie Szkoły chadzali zazwyczaj na zajęcia do jego mieszkania, które mieściło się w Konserwatorium właśnie.
Opis takich wizyt – z czasem przeradzających się w zebrania przyjacielskie – przytacza Ferdynand Hoesick: „Elsnerowie (…) mieszkali wtedy na rogu Marjensztatu w gmachu Konserwatorjum na pierwszym piętrze, uczniowie zaś twórcy Męki Zbawiciela, Stefani Jan, Wolff Edward, Nideccy Tomasz i Ludwik, Weinert Paweł i Chopin Fryderyk, bywając nader częstymi gośćmi w domu rektora (bo ten nie tylko był profesorem każdego z nich, ale i przyjacielem), cieszyli się łaskawemi względami i przyjaźnią zarówno pani rektorowej, jak i jej córki Emilji. Oczywiście, że najwięcej zabawiano się muzyką, bo niemuzykalnych nie było w tem gronie. Prym trzymały fortepian i śpiew, bo nie należy zapominać, że pani Elsner uchodziła za ozdobę Opery polskiej, a córka jej, także nadzwyczaj muzykalna, również była obdarzona prześlicznym głosem. Nadto grała bardzo ładnie i biegle na fortepianie, a Ludwik Nidecki tak z nią lubił grywać na cztery ręce, że się pobrali w końcu… Tymczasem zanim do tego przyszło, fortepian w salonie państwa Elsnerów rozbrzmiewał bardzo często, a jednym z tych, co na nim grywali najczęściej, był Chopin cieszący się już wtedy sławą »najlepszego w mieście fortepianisty«. Ponieważ była to epoka, w której ogromnie dużo komponował, a do sądu nie tylko swego profesora harmonji i kontrapunktu, ale i jego żony i córki, przywiązywał wielką wagę, wszystko więc, co skomponował, przegrywał im, zasięgając ich rady, pytając o szczere ich zdanie”.
Corocznie szczególnie uroczysty nastrój panował też przy Mariensztacie, gdy do wysoko cenionego swego profesora wszyscy jego podopieczni spieszyli z życzeniami imieninowymi. Na świętego Józefa przygotowywano zwyczajowo wierszowane życzenia, które zawsze któryś z uczniów lub profesorów ilustrował muzyką – a następnie tak powstała pieśń wykonywana była chóralnie przez studentów, wśród nich zapewne i przez Chopina. Gdy Fryderyk opuszczał na zawsze Warszawę w 1830 r. takie wierszowane pożegnanie koledzy zaśpiewali do muzyki specjalnie dlań napisanej z kolei przez profesora Elsnera.
Chopin w jednym z późniejszych listów określił siebie jako „najprzywiązańszego” ucznia czcigodnego rektora, a Franciszek Liszt, nie bez racji chyba, stwierdził w swojej Chopinowskiej biografii, że Elsner przekazał Fryderykowi „umiejętność najtrudniejszą, najrzadziej posiadaną: stawiać sobie samemu zawsze wysokie wymagania i zdawać sobie sprawę z korzyści osiągalnych jedynie dzięki cierpliwości i pracy”.
Budynek Konserwatorium dziś już nie istnieje. Mieścił się pomiędzy kościołem świętej Anny a Zamkiem Królewskim, mniej więcej tam, gdzie współcześnie znajduje się wylot Trasy W-Z.
-
Kościół Św. Anny. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Kościół Św. Anny i Konserwatorium, pocztówka z 1939 r. POLONA.
-
Miejsce, gdzie stało kiedyś Konserwatorium. Fot. Waldemar Kielichowski.