Kompozytorzy / Fryderyk Chopin / Katalog miejsc
Mieszkanie Stefana Witwickiego
Stefan Witwicki, urodzony w 1801 r. w Janowie na Podolu, do Warszawy przybył w roku 1822. Podjął pracę jako urzędnik w ministerstwie oświaty – w wolnych chwilach zaś oddawał się twórczości poetyckiej. „Małomówny, zadumany – opisuje go Ferdynand Hoesick – smutno patrzał na otaczający go świat, zawsze trzymał się na uboczu, w cieniu, nie wysuwając się naprzód i mało go też kto i mógł ocenić. (…) W roku 1824 wydał dwa tomiki Ballad i romansów, których się później wstydził i książkę gdzie mógł wykupywał. Wydany w roku 1829 utwór powieściowy Stefana Witwickiego p.t. Edmund, jako płód chorobliwej fantazji w rodzaju Werthera, nie miał powodzenia”.
Poczytność zyskały dopiero jego opublikowane w 1830 r. Piosenki sielskie, spośród których kilka spodobało się Fryderykowi Chopinowi tak bardzo, że napisał do nich muzykę. Młody kompozytor znał się zresztą i lubił z Witwickim (w 1848 r., w liście do Juliana Fontany, zaliczył nawet tego poetę do grona osób, z którymi był „najściślej w harmonii”), którego odwiedzać mógł w jego elegancko urządzonym mieszkaniu na ulicy Żabiej (dziś plac Bankowy 1). Wystrój tegoż apartamentu skomentował we Wspomnieniach z przeszłości Antoni Edward Odyniec: „Witwicki mieszkał wcale nie jak brat-literat. W przedpokoju zastaliśmy lokaja, który nam pomógł zdjąć płaszcz i drzwi do salonu otworzył. W salonie spotkał nas sam gospodarz, który elegancko ubrany, powitał mię wprawdzie uprzejmie, ale tonem zwyczajnej światowej grzeczności. Przez cały czas wizyty, która trwała niedługo, Witwicki bawił się swoim faworytem, ślicznym angielskim charcikiem który mu wskoczył na kolana”.
Wrodzony wdzięk, szyk, ogłada i subtelność charakteru, a nadto wewnętrzny spokój i szlachetność były cechami, które niewątpliwie zbliżyły Witwickiego i Chopina.
Muzykalny, a zarazem wrażliwy i przejęty sprawą narodową Witwicki w roku 1831, już po wyjeździe Chopina z Polski, namawiał w żarliwym liście kompozytora do stworzenia polskiej opery. „Obyś tylko ciągle miał na uwadze – zaklinał Witwicki – narodowość, narodowość i jeszcze raz narodowość, jest to prawie czcze słowo dla pospolitych pisarzów, ale nie dla takiego jak Twój talentu. Jest ojczysta melodia jak klima ojczyste. Góry, lasy, wody i łąki mają swój głos rodzinny, wewnętrzny, choć go nie każda dusza pojmuje. Jestem przekonany, że opera słowiańska, wywołana do życia przez prawdziwy talent, przez kompozytora czującego i myślącego, zabłyśnie kiedyś na świecie muzykalnym jak słońce nowe (…). Ile razy o tym myślę, kochany panie Fryderyku, zawsze cieszę się słodką nadzieją, że Ty będziesz pierwszy, który z rozległych skarbów melodii słowiańskiej czerpać potrafisz, gdybyś nie poszedł tą drogą, sam byś dobrowolnie wyrzekał się najpiękniejszych wawrzynów”.
Chopin nigdy nie uległ tym namowom i nie napisał opery, z Witwickim spotykał się jednak dalej w Paryżu, do którego poeta wyemigrował w 1832 r.
Witwicki, przez wiele lat paryskich pozostający w bliskich relacjach z polską emigracją, zwłaszcza z Mickiewiczem (z którym ostatecznie poróżnił się, krytykując Andrzeja Towiańskiego) zmarł przedwcześnie w Rzymie, w 1847 r.
-
Miejsce gdzie znajdowało się mieszkanie Stefana Witwickiego. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Miejsce gdzie znajdowało się mieszkanie Stefana Witwickiego. Fot. Waldemar Kielichowski.