Kompozytorzy / Fryderyk Chopin / Katalog miejsc
Hotel Wileński
W eleganckim Hotelu Wileńskim przy ulicy Bielańskiej dwukrotnie – w roku 1829 i 1830 – zatrzymała się znakomita śpiewaczka Henrietta Sontag. Podczas owego drugiego pobytu, od maja do czerwca roku 1830, uroczą i utalentowaną sopranistkę miał okazję poznać Fryderyk Chopin. Znajomość wielką mu musiała sprawić przyjemność, skoro w liście pisanym 15 maja do Tytusa Woyciechowskiego entuzjazmował się: „Dowiedz się więc, moja duszko, że Panna Sonntag niezawodnie w czerwcu, a może ku końcowi maja przyjeżdża (…). Już też myślę, że nie opuścisz sposobności słyszenia P. Sonntag. Jakże ja tej Pannie Sonntag dziękuję!”.
Starsza od cztery lata od Fryderyka Henrietta Sontag (która w rzeczywistości nazywała się Gertrude Walpurgis) nie była już zresztą w owym czasie, jak opowiada Henryk Nowaczyk, panną, w 1828 r. bowiem w tajemnicy poślubiła hrabiego Carla Rossiego, sekretarza poselstwa Królestwa Sardynii w Hadze. W 1830 r. jej kariera znajdowała się już w pełnym rozkwicie, rozwijając się wspaniale już od dziewięciu lat (zaszkodzić jej chciał jedynie w roku 1827 autor paskudnego paszkwilu pt. Henriette oder die schöne Sängerin – niejaki Freimund Zuschauer, pod którym to pseudonimem krył się Ludwig Rellstab, w przyszłości zajadły krytyk twórczości Chopina; za szkalowanie Henrietty Rellstab trafił ostatecznie na kilka miesięcy do więzienia).
Chociaż podczas majowo-czerwcowego pobytu w Warszawie kalendarz uroczej sopranistki był niezwykle napięty, Chopin (kontent z tego, jak się zdaje) dostąpił zaszczytu bywania u niej dzięki księciu Antoniemu Radziwiłłowi: „Nie uwierzysz, ile miałem przyjemności w poznaniu bliższym, to jest w pokoju na kanapie (…) – cieszył się młodziutki kompozytor (wyraźnie zauroczony i artystką, i sytuacją). – Nie był bym u niej ani razu, ale mię żądała widzieć z powodu jednego śpiewu, który jej [Antoni] Radziwiłł aranżował, a mnie polecił do rozpisania (…). Panna Sonntag nie jest piękna, ale ładna do najwyższego stopnia. (…) Jest to dobroć nie do opisania. (…) W rannym stroju milion razy ładniejsza i przyjemniejsza jak w sukni galowej w wieczór, chociaż ci, którzy jej rano nie widzieli, przepadają za nią”.
Spotkania zakończyły się na początku czerwca, kiedy dawszy w Warszawie pięć koncertów, sopranistka wyjechała, by umilać swoim śpiewem spotkanie rodzinne członków pruskiej rodziny królewskiej: „Panna Sonntag (…) – informował wreszcie i o tym Fryderyk Chopin Tytusa Woyciechowskiego w długim liście pełnym zachwytów nad śpiewaczką – mi wczoraj sama ślicznymi swoimi usteczkami mówiła, że wyjeżdża do Fischbach na wezwanie JKróla pruskiego (…). Jak wróci, będzie dawać swoje koncerta aż do 22 (…). Przyjedź tylko wytchnąć po wiejskich mozołach na łono przyjaźni, panna Sonntag i zaśpiewa Ci, nabierzesz tym sposobem nowych sił do zatrudnieni swoich”.
-
Miejsce, gdzie prawdopodnie stał Hotel Wileński. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Miejsce, gdzie prawdopodnie stał Hotel Wileński. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Miejsce, gdzie prawdopodnie stał Hotel Wileński. Fot. Waldemar Kielichowski.