Kompozytorzy / Fryderyk Chopin / Katalog miejsc
Bielany, klasztor ojców Kamedułów
Kiedy 20 stycznia 1826 r. zmarł Stanisław Staszic, znakomity uczony, filozof i działacz, prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauk, trumnę z jego ciałem wystawiono we wzniesionej kilka lat wcześniej wspaniałej siedzibie Towarzystwa – dzisiejszym Pałacu Staszica. Kilka dni później, 26 stycznia, odbył się wielki pogrzeb, w którym wzięły udział wdzięczne uczonemu rzesze warszawiaków.
„Od wczesnego rana tego dnia dosłownie cała Warszawa wyległa na ulice – opisał ten ważny dzień Jerzy Sikora w książce o Staszicu. – Szczególnie na Krakowskim Przedmieściu, przed gmachem Towarzystwa Przyjaciół Nauk zebrały się nieprzeliczone tłumy. Na szczęście pogoda sprzyjała. Lekki mróz ściął błoto na jezdniach, a śnieg przykrył je białym całunem.
Trumnę z budynku Towarzystwa wynieśli jego członkowie i na swoich barkach ponieśli aż do placu Saskiego. Od nich przejęli ją akademicy. Zmieniając się co pół godziny, zanieśli trumnę na Bielany. Nie zgodzili się nawet na chwilę oddać jej w ręce rzemieślników i kupców, którzy tak tego pragnęli. Duchowieństwo wzięło liczny udział w pogrzebie, a biskup Adam Prażmowski poprowadził kondukt żałobny do placu Zamkowego. Pusty, sześciokonny karawan jechał za trumną, a tuż za nią podążały dwie karety, namiestnika Józefa Zajączka i prezesa senatu Stanisława Zamojskiego, byłego ucznia Staszica. Za tymi dwoma karetami sunęły przeróżne pojazdy, a zwłaszcza sanki, bo śnieg zalegał ulice. Kilkudziesięciotysięczny orszak pieszych odprowadzał na miejsce wiecznego spoczynku jednego z największych Polaków. Nieprzeliczone rzesze stały wzdłuż trasy pogrzebu. W całym mieście były pozamykane urzędy, sklepy i zakłady wytwórcze. Pogrzeb zamienił się w manifestacyjną uroczystość, będącą wyrazem powszechnego i głębokiego żalu z powodu zgonu człowieka, który już za życia stał się symbolem wielkości naszego narodu.
Podczas nabożeństwa żałobnego kazanie wygłosił rektor uniwersytetu Wojciech Szweykowski. Między innymi podkreślił on ogromne zasługi Staszica dla społeczeństwa, niesłychaną skromność i niezwykłą hojność na cele wielkie oraz szlachetne.
Przemówienie nad otwartą mogiłą przypadło w udziale przyjacielowi zmarłego, Fryderykowi Skarbkowi, profesorowi uniwersytetu. Trudno mu było wydostać się ze zwartego tłumu okalającego grób, toteż studenci na ramionach wynieśli go na zaimprowizowaną mównicę. Wspaniałe przemówienie żałobne zakończył profesor apelem, aby młodzież brała zawsze przykład z wielkiego obywatela i patrioty, jakim był Staszic (…).
Zaledwie tylko wygłosił mowę żałobną profesor Skarbek, studenci uniwersytetu zaczęli rozrywać na cząstki całun, a z trumny antaby i blachy. Każdy z nich chciał to zachować jako najdroższą pamiątkę. Fryderyk Szopen, szesnastoletni młodzieniec, biorąc udział w pogrzebie, też zdołał uszczknąć kawałek cennego całunu”.
Sam Chopin opisał całe wydarzenie w liście do Jana Białobłockiego 12 lutego tegoż roku: „Nie piszę Ci o Staszycu, bo wiem, że wszelkimi szczegółami o jego suto-ubogim pogrzebie z gazet i kurierów dostateczne masz wiadomości. To tylko Ci wspomnę, że Akademicy nieśli go od Ś-go Krzyża aż do samych Bielan, gdzie chciał być pochowanym, że Skarbek miał mowę przy grobie, że trumnę jego obdarli z miłości i antuzjazmu [sic!],i że na pamiątkę i ja mam kawałek kiru, którym były pokryte mary, na koniec, że 20 Tysięcy ludzi aż do miejsca ciało odprowadzało. Kilka walnych przez drogę odbyło się pyskowych potyczek, już to z kupcami, którzy się dobijali nieść zwłoki Szanownego Męża, już to z innymi cywilnymi osobami, które również mężnie opierającym się Akademikom trumnę odebrać chciały”.
-
Klasztor kamedułów na Bielanach. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Klasztor kamedułów na Bielanach. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Klasztor kamedułów na Bielanach. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Wnętrze klasztoru Kamedułów. Fot. Waldemar Kielichowski.