Kompozytorzy / Fryderyk Chopin / Katalog miejsc
Rogatki Wolskie
Ostatnim dniem, jaki Fryderyk Chopin spędził w Warszawie, był 2 listopada 1830 r. Tego dnia pod wieczór przy rogatkach wolskich wsiadł do dyliżansu jadącego do Kalisza. Kilka miesięcy później, podróżując przez Drezno, Pragę i Wiedeń, osiadł ostatecznie z Paryżu, skąd nigdy już do Polski nie wrócił.
Owego pamiętnego 2 listopada zatem Fryderyk po południu nadał najpierw bagaże, pozostawiwszy je pocztylionowi w urzędzie Poczty Saskiej przy Krakowskim Przedmieściu, po czym dorożką wyruszył z grupą przyjaciół ku obrzeżom miasta, by tam pożegnać się z nimi w oczekiwaniu na dyliżans.
Warszawa ówczesna otoczona była lasami i okopami. „(…) tylko w dziesięciu miejscach można było do miasta wjechać i z niego wyjechać. Przejazd odbywał się przez tzw. rogatki (mokotowskie, czerniakowskie, wolskie itd.) – były to zazwyczaj dwa bliźniacze budynki, usytuowane po obu stronach drogi wyjazdowej, służące jako punkty kontroli granicznej” – objaśnia Piotr Mysłakowski, a Jerzy S. Majewski dodaje: „Na przemieściu wolskim swe śmigła kręciły dziesiątki wiatraków. W kierunku Ochoty, Szczęśliwic i Raszyna, a także Włoch czy Babic ciągnęły się pola uprawne. Za to wzdłuż Wisły i na praskim brzegu wielkie przestrzenie zajmowały kompleksy leśne. Lasy rosły na gruntach Gocławka, Grochowa, lasem była Białołęka i Choszczówka, aż po pałac w Jabłonnie. Las Bielański ciągnący się wzdłuż Wisły łączył się z lasem na Młocinach i dalej Puszczą Kampinoską. Na południu lasy otaczały Piaseczno. Prowadząca tam z Warszawy przez Mokotów i Wierzbno, szlakiem dzisiejszej Puławskiej, na wysokości Pyr droga na kilka kilometrów zagłębiała się w Las Kabacki, znacznie bardziej wysunięty na zachód niż dziś. Okolice Warszawy to także niezliczone folwarki, dwory, młyny nad równie krętymi, co kapryśnymi rzeczkami, a wreszcie karczmy”.
W jednej z takich karczm lub też przydrożnych zajazdów po południu 2 listopada odbyło się poruszające pożegnanie Chopina z przyjaciółmi – wśród nich byli przede wszystkim jego koledzy z muzycznego konserwatorium, a także nauczyciel Fryderyka i rektor uczelni Józef Elsner. W oczekiwaniu na dyliżans spędzili oni zapewne czas nieopodal wolskich rogatek – dawniejsza tradycja chciała widzieć kompozytora i jego bliskich w tzw. żółtej karczmie (przy ulicy Połczyńskiej) lub ewentualnie „żelaznej karczmie” (w okolicach dzisiejszej Twardej). Słusznie jednak argumentuje Piotr Mysłakowski, że obydwie karczmy znajdowały się zbyt daleko od rogatek i że znacznie bardziej prawdopodobny jest pobyt wyglądającej dyliżansu kompanii w położonej nieopodal restauracji „pod Wolą”, na terenie ogrodów Aleksandra Unruha (współcześnie róg ulic Wolskiej i Młynarskiej).
Przebieg pożegnania młodego kompozytora znamy m.in. dzięki relacji zmieszczonej nazajutrz w „Kurierze Warszawskim”: „liczni przyjaciele tego artysty – pisano mianowicie – na których czele znajdował się Rektor Elsner, odprowadzili go do Woli, gdzie przy pożegnaniu uczniowie szkoły muzyki wykonali śpiew następujący: »Zrodzony w polskiej krainie«”. Autorem kantaty do słów Ludwika Adama Dmuszewskiego był sam Elsner, który w pamiętnikach zanotował, że została ona „wykonana przez współuczni z jego [Chopina] klasy kompozycji konserwatorium w oberży pod Wolą, gdzieśmy oczekiwali na mającą go zabrać pocztę”.
Dyliżans, którym miał podróżować Fryderyk, był, jak notuje Henryk Nowaczyk, urządzony dla dziesięciu podróżnych, na ośmiu resorach stalowych, zbudowany na wedle wzorów angielskich. Powóz ów dotarł do rogatek około godziny siódmej wieczorem i wtedy też Fryderyk wsiadł do niego, opuszczając Warszawę, a niedługo potem Polskę na zawsze.
-
Skrzyżowanie Chłodnej i Okopowej. Miejsce gdzie stały Rogatki Wolskie. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Skrzyżowanie Chłodnej i Okopowej. Miejsce gdzie stały Rogatki Wolskie. Fot. Waldemar Kielichowski.
-
Skrzyżowanie Chłodnej i Okopowej. Miejsce gdzie stały Rogatki Wolskie. Fot. Waldemar Kielichowski.