Kompozytorzy / Witold Lutosławski / Katalog miejsc
Bazylea
Mekką „lutosologów” jest plac Katedralny w Bazylei. Tam bowiem mieści się Archiwum Paula Sachera, gdzie od 1990 roku przechowywane są szkice, rękopisy utworów oraz korespondencja kompozytora. Witold Lutosławski jest jedynym polskim artystą, którego spuścizna spoczęła w bazylejskim archiwum, w sąsiedztwie rękopisów Strawińskiego, Bartóka, Weberna i innych wybitnych twórców muzyki naszego stulecia.
Można sobie wyobrazić, że na tym miejscu – nieświadomy tego, że kiedyś tutaj znajdzie się jego dziedzictwo – po raz pierwszy Lutosławski stanął w maju 1968 roku. Zaproszono go wówczas z wykładem na temat, który kojarzono z nim wówczas nieomal automatycznie: „Element przypadku w komponowaniu”. Ideę wyłożoną słowami kompozytor zilustrował Grami weneckimi, którymi wtedy właśnie po raz pierwszy osobiście zadyrygował. Ze studentami kompozycji bazylejskiej aklademii muzycznej pracował natomiast w ramach seminarium poświęconego innemu zagadnieniu, które bardzo go wówczas interesowało: „Możliwości realizacji wielkiej formy zamkniętej”. W czerwcu 1970 roku, gdy znowu zaproszono go do Akademii Muzycznej, podzielił się ze słuchaczami swoimi uwagami na tematu utworu, który uważał za ważny w swoim życiu – i to właśnie z powodu formy – mówiąc o III Symfonii Alberta Roussela. Na liście jego wykładów był to jednak temat wyjątkowy.
Lutosławski przyjechał wówczas do Bazylei na doroczne Światowe Dni Muzyki. W jego długoletnich kontaktach z Międzynarodowym Towarzystwem Muzyki Współczesnej był to festiwal szczególny. Od lat był członkiem władz tego stowarzyszenia, kierował jego polską sekcją, a rok wcześniej uhonorowano go tytułem honorowego członka. Tymczasem jego kompozycje nigdy dotąd nie były wykonywane na festiwalach organizowanych przez Towarzystwo. W latach powojennych zgłaszane przez Polskę utwory nie znajdowały aprobaty międzynarodowego jury układającego program koncertów. Od końca lat 50. Lutosławski sam zasiadał w jury, toteż nie zgłaszał swoich partytur. Organizatorzy festiwalu w Bazylei włączyli więc do programu jego Kwartet smyczkowy, korzystając z paragrafu w statucie upoważniającego organizatorów do wyboru kilku dzieł niezgłoszonych przez sekcje krajowe. Tym sposobem muzyka Lutosławskiego zabrzmiała na Światowych Dniach Muzyki – z prawie ćwierćwiekowym opóźnieniem.
Lotniska Basel i Miluza
W zamierzchłych czasach, gdy nie było smartfonów ani nawet komputerów, szybkie przesłanie nagrania utworu muzycznego na odległość tysiąca kilometrów – tyle bowiem dzieli Warszawę od Bazylei – możliwe było jedynie dzięki uprzejmości załogi samolotu. W 1988 roku tą więc drogą żona Krystiana Zimermana codziennie podawała do samolotu lecącego do Warszawy nagrania kolejnych fragmentów nowego wówczas Koncertu fortepianowego Lutosławskiego, a kompozytor odbierał je na Okęciu. Tak właśnie pianista pod Bazyleą, a twórca i dyrygent na Żoliborzu przygotowywali się do premiery utworu w Salzburgu.
-
Archiwum Paula Sachera. (creative commons)
-
Lotnisko w Bazylei. Fot. Fanny Schertzer. (creative commons)