Kompozytorzy / Witold Lutosławski / Katalog miejsc
Paryż
W latach trzydziestych dziesiątki polskich muzyków – zwłaszcza kompozytorów – ukończywszy naukę w Polsce, na dalsze studia wybierały się do Paryża. Podobne plany miał Witold Lutosławski, lecz w zrealizowaniu ich przeszkodziła mu wojna. Do stolicy Francji przybył więc już jako człowiek dorosły, i to nie po naukę.
W 1936 roku bardzo uważny obserwator dostrzegłby jednak w Paryżu pewien ślad istnienia kompozytora nazwiskiem Witold Lutosławski. Na festiwalu filmów dokumentalnych zaprezentowano bowiem film Uwaga zrealizowany przez Eugeniusza Cękalskiego, ostrzegający przed groźnymi skutkami lekkomyślności podczas pracy w fabryce, z muzyką skomponowaną i nagraną pod kierunkiem Lutosławskiego, wówczas jeszcze studenta warszawskiego konserwatorium.
Pierwszą podróż do Paryża Lutosławski odbył w grudniu 1946 roku. W cyklu koncertów, na których prezentowały swą muzykę kraje członkowskie UNESCO, Grzegorz Fitelberg dyrygował orkiestrą radia francuskiego, rozpoczynając „polski program” Wariacjami symfonicznymi Lutosławskiego. Koncert odbywał się w legendarnej sali teatru Champs Elysées, gdzie wiosną 1913 roku po raz pierwszy wystawiono Święto wiosny Strawińskiego. Pomimo rozlicznych trudności Lutosławskiemu udało się dotrzeć na ów koncert – na swój zagraniczny debiut kompozytorski. Do celu przybył nieomal na ostatnią chwilę, już po próbach. Otwierając zaś wydany z tej okazji program, przeczytał: „Witold Lutosławski, zm. 1913”.
W zniszczonej wojną Europie podróż z Warszawy do Paryża była poważnym przedsięwzięciem, toteż Lutosławski pozostał tutaj przez trzy kolejne miesiące. Bywał na koncertach, zawierał znajomości, z których wiele miało okazać się cennych dla jego zawodowej przyszłości. Zwiedzał miasto – jakże inne od tonącej w ruinach Warszawy. Pewne wyobrażenie o tym kontraście mogli mieć wkrótce i paryżanie, gdy 7 maja 1947 roku we francuskiej telewizji nadano film Suita warszawska Tadeusza Makarczyńskiego. Na widzów działać miał obrazem morza ruin z wolna powracających do życia, ścieżki dźwiękowej nie zagłuszał więc komentarz słowny, pozwalając widzom na niczym niezakłócone słuchanie muzyki – Witolda Lutosławskiego.
Jesienią 1948 roku Lutosławski znów znalazł się w Paryżu, dokąd przyjechał po wakacjach spędzonych na południu Francji w towarzystwie Witolda Małcużyńskiego – znakomitego pianisty, z którym przyjaźnił się od czasów szkolnych. Była to jego ostatnia podróż na Zachód przed okresem najszczelniejszego zatrzaśnięcia „żelaznej kurtyny”, gdyż przez kilka następnych lat otrzymanie paszportu stało się prawie niemożliwe, nawet dla wysoko postawionego w hierarchii służbowej pracownika Polskiego Radia. Paryskiego wykonania swojej symfonii w 1949 roku kompozytor wysłuchać mógł więc jedynie w domu. O koncercie, jaki 9 grudnia 1951 roku odbył się w stolicy Francji z okazji sesji ONZ, na którym orkiestra Lamoureaux pod batutą Mieczysława Mierzejewskiego grała utwory polskich kompozytorów, w tym jego Wariacje symfoniczne, dowiedzieć się zaś mógł jedynie dzięki relacji dyrygenta, gdy ten wrócił już do Warszawy.
W Paryżu zaczęła się dobra passa dla muzyki Lutosławskiego, kiedy w wyniku „odwilży” Polska nawiązała kontakt z Międzynarodową Trybuną Kompozytorów zrzeszającą europejskie radiofonie publiczne. Siedzibę Trybuna miała w stolicy Francji, jako że była inicjatywą Międzynarodowej Rady Muzycznej, będącej z kolei agendą UNESCO. Od 1954 roku z nowych nagrań nadsyłanych przez zrzeszone w Trybunie radiofonie wybierano te, które radiowcy-jurorzy uznali za najbardziej interesujące. Wszystkim członkom, a z latami wyraźnie ich przybywało, zlecano emisję wytypowanych nagrań. Utwory Lutosławskiego aż czterokrotnie trafiały do grupy tak wyróżnionych dzieł. Za pierwszym razem zdarzyło się to już w roku przystąpienia Polski do Trybuny, tj. 1959, gdy uwagę zwróciła na siebie Muzyka żałobna. Podobnie zauważono Gry weneckie – w roku 1962, dwa lata później Trzy poematy Henri Michaux, a w roku 1968 – II Symfonię.
Brzmi to może paradoksalnie, lecz w latach 60., a nawet jeszcze 70. muzyka Lutosławskiego częściej bywała w Paryżu nagradzana niż wykonywana, co uświadamia, jak trudno utworom nowym, nawet najlepiej ocenianym przez fachowe gremia trafić do repertuaru koncertowego.
Była mowa o uznaniu, z jakim dzieła Lutosławskiego spotykały się na radiowej Trybunie. Nie mniej efektowną kolekcję nagród zebrały płytowe nagrania jego muzyki. Fundacja Kusewickiego, która w 1963 roku ustanowiła nagrodę „Koussevitzky Prix Mondial du Disque”, a laureatów oznajmiała w stolicy Francji, w 1964 roku wyróżniła nagranie polskiej premiery Trzech poematów, dokonane rok wcześniej podczas Warszawskiej Jesieni pod wspólną batutą Lutosławskiego (prowadził chór) i Jana Krenza (dyrygował orkiestrą WOSPR). W 1976 roku Fundacja nagrodziła Koncert wiolonczelowy, nagrany dwa lata wcześniej przez Lutosławskiego z Orchestre de Paris i Mścisławem Rostropowiczem. Dwukrotnie muzykę Lutosławskiego wyróżniono Grand Prix International du Disque de l’Académie Charles Cros. W roku 1971 z uznaniem jurorów spotkało się z kolei nagranie Koncertu na orkiestrę dokonane przez Filharmonię Narodową pod dyrekcją Jana Krenza.
To ostatnie wyróżnienie zwróciło chyba uwagę na kompozycje Lutosławskiego w paryskiej operze, skoro na następny rok zaplanowano tam spektakl baletowy do Koncertu na orkiestrę oraz Muzyki żałobnej. Dowiedziawszy się o tym, kompozytor kategorycznie jednak zaprotestował, zwłaszcza przeciwko podobnym planom wobec Muzyki żałobnej. „Nie daję pozwoleń na utanecznianie moich utworów – mówił w połowie lat 70. – Jeżeli utwór nie ma szans popularyzowania się jako utwór czysto dźwiękowy, to po prostu nie chcę, żeby się popularyzował jako widowisko, w którym coś tam mojego dźwięczy”.
Rok później płyta z Koncertem na orkiestrę wyróżniona została raz jeszcze, tym razem nagrodą Prezydenta Republiki; w Pałacu Elizejskim mieszkał wówczas Georges Pompidou. Niestety, wyróżnienie nie otworzyło utworowi drzwi do sal koncertowych, gdyż dzieło to wykonano we Francji dopiero 10 lat później. Okazję ku temu stworzył doroczny festiwal sierpniowy o zgrabnej nazwie „Festival estival de Paris”, który latem 1982 roku w centrum programu umieścił muzykę Lutosławskiego. Po głównym koncercie, który odbył się w Salle Pleyel, kompozytora odznaczono komandorią orderu „des Arts et de Lettres”.
Z okazji tego festiwalu odbyła się jedyna premiera utworu Lutosławskiego we Francji – orkiestrowej wersji Grave z Mishą Maiskim wykonującym partię wiolonczelową. Żaden bowiem utwór Lutosławskiego nie powstał na francuskie zamówienie, chociaż próby takie co jakiś czas podejmowano. W 1970 roku Opéra de Paris chciała zamówić u niego muzykę do baletu, lecz z projektu nic nie wyszło. W 1980 roku kompozytor prowadził korespondencję na temat cyklu pieśni, które napisać miałby dla Jessye Norman na zamówienie francuskiego Ministerstwa Kultury. I te plany się nie powiodły, choć być może po latach okazały się pośrednią inspiracją dla Chantefleurs et chantefables.
Pomysł skomponowania pieśni do francuskiej poezji był w przypadku Lutosławskiego wręcz naturalny; sięgał do francuskiej poezji – a mówiąc dokładniej, do francuskiej poezji surrealistycznej, którą uważał za najodpowiedniejszą dla swojej muzyki – w znacznej mierze ze względów praktycznych. Po napisaniu Pięciu pieśni do wierszy Kazimiery Iłłakowiczówny przekonał się bowiem, że przetłumaczenie ich na angielski, niemiecki bądź francuski jest niezwykle kłopotliwe. Albo przekład był zadowalający poetycko, ale nie pasował do gotowej już muzyki, albo dobrze łączył się z muzyką, lecz pozbawiony był walorów artystycznych. Lutosławski postanowił więc unikać w przyszłości sytuacji, w której przeszkodą dla ewentualnych wykonawców jego kompozycji mógłby być trudny, obcy im język. Francuski, który kompozytor świetnie znał, ciągle jeszcze był językiem dość rozpowszechnioym, zwłaszcza w jego pokoleniu. Dla Anglika Petera Pearsa skomponował zatem Paroles tissées do wierszy François Chabruna, a dla Niemca Dietricha Fischera-Dieskaua – Les espaces du sommeil do poezji Roberta Desnos’a. Do dorobku tego drugiego poety Lutosławski sięgnął raz jeszcze, pod koniec lat 80., pisząc Chantefleurs et chantefables, kiedy, co stanowiło wyjątek w jego karierze, nie miał jeszcze wyobrażenia o przyszłej wykonawczyni tego utworu. Norweżka Solveig Kringlebotn, której ostatecznie powierzył pierwsze wykonanie, podobnie jak jej poprzednicy, również władała francuskim. Najefektowniejszą „manifestacją” jego francuskojęzycznej twórczości był koncert, jaki 18 listopada 1992 roku poprowadził sam w Opéra Bastille, gdy w pierwszej części zadyrygował aż dwoma utworami wokalnymi: Les espaces du sommeil oraz Chantefleurs et chantefables.
W Paryżu Lutosławski bywał na posiedzeniach Rady Muzycznej UNESCO. Z jego inicjatywy Rada podjęła w 1959 roku uchwałę o potrzebie ograniczenia narastającego hałasu. Potępiono w niej „niedopuszczalne pogwałcenie wolności osobistej i prawa każdego człowieka do ciszy przez nadużywanie nagranej oraz nadawanej przez radio muzyki w miejscach publicznych i prywatnych” i zwrócono się do władz UNESCO o stosowne działanie, „w celu położenia kresu omawianemu nadużywaniu muzyki”. Do problemu tego Lutosławski powracał niezmordowanie, powzięta uchwała nie dała bowiem nigdy żadnego efektu.
-
Grzegorz Fitelberg. (creative commons)
-
Opera Bastille. (creative commons)
-
Teatr Champs-Elysées. (creative commons)
-
Witold Lutosławski z Krystianem Zimermanem podczas próby w Paryżu, 1988. Fot. Marion Kalter/AKG images/BE&W
-
Wnętrze teatru Champs-Elysées. Fot. Pierre Lannes. (creative commons)